Szukasz czegoś?

Jak buduję skalowalny biznes z AI (i jeszcze nie zwariowałem)

Autor:

czyli o tym, że ściany są po to, żeby w nie walić głową… aż się otworzą

Jak to się zaczęło – zanim pojawił się jakikolwiek agent

Na samym początku – zanim pojawił się choćby cień pomysłu na agenta AI – było jedno proste pytanie:
Co ja właściwie chcę robić?
Nie w teorii. W praktyce. Co potrafię, czego nie chcę robić, co mnie nudzi, a co daje mi energię?

Zacząłem z AI od przeglądania rynków. Patrzyłem na e-commerce, edukację, SaaS, produkty cyfrowe, biura rachunkowe. Analizowałem trendy, modele subskrypcyjne, nisze niskokosztowe. Ale przede wszystkim – analizowałem… siebie.

Bo przecież nie chodziło o to, żeby zbudować kolejny „projekt dla projektu”.
Chodziło o to, żeby stworzyć coś, co naprawdę mi pomoże – i co z czasem będzie działać beze mnie.

I tak właśnie powstała pierwotna koncepcja automatyzacji. Nie jako produkt dla innych. Tylko jako narzędzie dla mnie, mojego produktu edukacyjnego dla niszy związanej z finansami i inwestycjami w krypto aktywa. Chciałem mieć agenta, który przypilnuje moich leadów, zautomatyzuje marketing,
Który wyśle follow-up, gdy ja śpię. Który zrobi notatkę w CRM, gdy ja prowadzę TIR-a po Niemczech. Agent miał być moim cyfrowym asystentem, żeby mi ulżyć.
Nie planowałem wtedy żadnej sprzedaży tzw. Wielkich Modeli Operacyjnych. Nawet przez chwilę.

I właśnie wtedy – w trakcie budowania „tylko dla siebie” – zrozumiałem coś ważnego.

To, co dla mnie było narzędziem pomocniczym, dla innych może być gotowym produktem.

Kiedy po raz pierwszy agent coś zautomatyzował, poczułem: „Chwileczkę… przecież takich jak ja są tysiące.”  Tych, którzy mają mało czasu, chcą nowoczesnych narzędzi, ale nie są techniczni. Tych, którzy potrzebują nie „platformy do wszystkiego”, tylko gotowego pracownika do konkretnego zadania.

I wtedy się zaczęło.

Projekt, który miał mi tylko pomóc w pracy, zaczął zamieniać się w coś więcej: skalowalne rozwiązanie dla rynku. Od tego momentu już wiedziałem, że idę nie tylko po narzędzie. Idę po produkt. I po system.

 Faza I – Eksploracja wszystkiego (i zgubienie się w Notion)

Gdybyś dziś zajrzał do mojego komputera, zobaczyłbyś dziesiątki folderów.
W każdym z nich – jakiś pomysł na produkt. Albo plan. Albo półplanu. Albo MVP, które wygląda jak MVP… tylko od tyłu.

Bo oto jestem – w samym środku procesu tworzenia skalowalnego biznesu opartego na AI.
Jeszcze nie mam gotowego produktu. Ale mam coś, co jest znacznie ważniejsze: napęd do działania i zaskakującą ilość plików nazwanych „final_v6_POPRAWIONY_OSTATECZNIE_NOWY”.

Ten tekst to nie case study sukcesu. To raczej coś między pamiętnikiem a zapisem burzy mózgu. Może Cię rozbawi. Może doda odwagi. A może zainspiruje Cię, żeby samemu wpakować się w coś równie ambitnego (i szalonego).

Zaczęło się niewinnie:
„A może zrobię kurs PDF?”
„Albo dziennik sukcesu?”
„A co jeśli… agent AI do księgowości?”
„Albo do randkowania?!” (To akurat wykreśliłem. Ale tylko z głównego planu.)

Zanurzyłem się w świat produktów cyfrowych, no-code, AI, automatyzacji i newsletterów premium. Każdy pomysł był ekscytujący. Do każdego zrobiłem tabelę.
I jak to zwykle bywa – po kilku tygodniach miałem więcej tabel niż decyzji.

Na szczęście od samego początku ( a raczej nawet jeszcze wcześniej z samej ciekawości) zacząłem rozmawiać z AI.  I to była dobra decyzja, bo AI towarzyszy mi niemal cały czas. Mając jednak świadomość potęgi tej technologii i to by móc poruszać się sprawnie i faktycznie móc wykorzystać AI do własnych celów- kupiłem pierwszy kurs: AI w marketingu ( de facto dużo rzeczy było od podstaw i to dobrze bo podstawy są ważne w zrozumieniu środowiska AI i tej technologii).

Faza II – ChatGPT, mój wspólnik (nie bierze urlopu)

Nie pracuję sam. Od początku towarzyszy mi ChatGPT – mój doradca, redaktor, strateg, czasem psychoterapeuta („tak, Paweł, ten pomysł naprawdę ma sens”). Wspiera mnie nie tylko w tworzeniu pomysłów, ale też w oczyszczaniu bałaganu, nadawaniu struktury i przypominaniu, że MVP to nie musi być wieża Eiffla, tylko pierwsza drabina.

W tym czasie wykluł się pomysł Agentów AI dla MŚP – prostych automatyzacji, które działają za ludzi. Nawiązują kontakt, wysyłają wiadomości, porządkują procesy.
Ja dostarczam wizję. Agent – pracę.

Faza III – Tworzenie LeadAgenta i 37 wersji tego samego pliku

LeadAgent AI to MVP, które tworzę teraz.
Ma pozyskiwać klientów automatycznie – także dla mnie. Taki mój handlowiec, tylko że nie narzeka, nie śpi i nie prosi o podwyżkę 😉

Jeszcze nie działa w pełni, ale… działa kawałkami. Czasem wysyła wiadomości. Czasem wpisuje dane do CRM. Czasem nie robi nic – ale robi to bardzo konsekwentnie.

Ściana? Była. Kilka razy. Ale za każdym razem okazywało się, że za nią był jakiś nowy pomysł, nowe narzędzie albo… nowy błąd w integracji.

I powiem Ci szczerze – czasem jak coś wreszcie zadziała, to czuję się jak bohater filmu akcji.
Tyle że w piżamie i z kawą w ręce.

Faza IV – Buduję plan B. I C. I pewnie D też się pojawi

W pewnym momencie pomyślałem:
„A co jeśli to nie wypali tak, jak chcę?”
I wtedy narodził się Plan B – rozpisany na cztery etapy:
1. LIGHT – ręczne wdrożenia agenta, zanim go całkiem zautomatyzuję
2. EDU – szkolenia i materiały dla klientów
3. LEJEK – system sprzedaży, który robi się sam
4. LICENCJA – coś, co można sprzedać dalej, gotowe do wdrożenia

Ten plan nie rozwiązuje jeszcze wszystkiego. Ale nadaje kierunek. A kiedy ma się plan, nawet tymczasowy, to człowiek jakoś mniej panikuje.

AI nie działa za mnie. Ale działa ze mną

W tej drodze wspiera mnie więcej niż jeden model AI:
– ChatGPT – serce całego zespołu
– Claude – idealny do porządkowania chaosu, myśli i przypominania mi, że jestem tylko człowiekiem
– Lovable – tam buduję środowisko SaaS gdzie umieszczę system agentów, CRM, follow-upy – moje zaplecze cyfrowe
– n8n – workflowy, które czasem działają, ale częściej robią bunt. (Czyli jak dobry zespół programistów.)

I co ważne – nie jestem tylko uczniem AI. Jestem też studentem. Jestem w trakcie:
– rocznego szkolenie z tworzenia Agentów AI (tak, pełen przekrój – od promptów po wdrożenia dla firm),
– profesjonalne szkolenie z marketingu i sprzedaży z AI w reklamach płatnych – które otworzyło mi oczy na zupełnie inne podejście do klienta.

Te szkolenia dają mi ramy, a AI daje mi dynamikę.
Reszta to codzienna praca z nosem w Notion. I nadzieją, że to wszystko złoży się w coś większego.

Zakończenie: ściany, z których buduję drogę

Na razie nie mam jeszcze produktu na rynku.
Nie ma spektakularnych wyników.
Nie ma setek klientów.
Ale jest coś innego:

Jest proces. Jest system. Jest pomysł, który z każdym dniem staje się realniejszy.
A każda przeszkoda, zamiast mnie zatrzymywać – daje mi nowe spojrzenie.

Czy to wszystko wypali?
Nie wiem. Ale idę dalej.

Bo czasem właśnie w tych najbardziej zagmatwanych projektach rodzi się coś genialnego.
A jeśli nie – to przynajmniej będzie z tego dobra historia do opowiadania….co ja mówię, już jest – moi najbliżsi muszą tego słuchać….ponoć świetne do zasypiania wieczorem 😉

Jeśli jesteś w podobnym miejscu – gdzie pomysły się kłębią, AI podpowiada, a Ty próbujesz złożyć to w coś działającego – trzymaj się.
Może się kiedyś spotkamy w tym samym folderze „final_v7_POPRAWIONY_NOWY_NAPRAWDĘ”.

Podziel się na:
  • PDF
  • Twitter
  • Facebook
  • Śledzik
  • Blip
  • co-robie
  • Drukuj
  • OSnews
  • Poleć
  • Sfora
  • Technorati
  • Wykop
  • Gwar
  • LinkedIn
  • Linkologia
  • Mój biznes
  • elefanta
  • Flaker
  • Forumowisko
  • Kciuk.pl
  • Pinger
  • Spis
  • Wahacz

Jeśli chcesz otrzymywać podobne treści oraz Informację: Jak nie płacić ZUS i zmniejszyć podatki wpisz swój mail i imię:

E-mail: Imię:
Zgadzam się z Polityką Prywatności

Witaj, nazywam się Paweł Kurnik i jestem degustatorem życia. Każdy dzień jest dla mnie wyzwaniem i szansą na jeszcze lepsze jutro.


    Skomentuj na Facebooku:

    Dodaj komentarz

    Jak nie dać się okradać i zadbać o przyszłość?

    Gdzie wysłać Ebooka?

    O Mnie

    Witaj, nazywam się Paweł Kurnik i jestem degustatorem życia. Każdy dzień jest dla mnie wyzwaniem i szansą na jeszcze lepsze jutro. Czytaj Więcej »

    Polub nas na Facebooku

    Najnowsze Wpisy

    Jak buduję skalowalny biznes z AI (i jeszcze nie zwariowałem)

    czyli o tym, że ściany są po to, żeby w nie walić głową… aż się otworzą Jak to się zacz...

    Archiwum