Ministerstwo Finansów już niebawem planuje wprowadzić do Ordynacji podatkowej klauzulę przeciwko unikania opodatkowania. Budżet państwa może tylko na tym zyskać, ale co z podatnikami? Czy przypadkiem te wszystkie zmiany nie sprowadzają się do tego, aby zamknąć nas w szczelne sidła w znacznym stopniu ograniczając nasze prawa?
Wprowadzenie klauzuli przeciwko unikaniu opodatkowania ma na celu ograniczyć przecieki we wpływach do budżetu państwa. Nowy zapis ma umożliwić organom administracji podatkowej podważanie zasadności czynności podatników, które zmierzają do oszczędności podatkowych. W praktyce oznacza to jeszcze większą władzę fiskusa. Wystarczy, że Urząd Skarbowy wyda opinię, że zastosowane przez podatnika działania są sztuczne, mało wiarygodne, i mają jedynie doprowadzić do zmniejszenia wysokości daniny płaconej na rzecz państwa, a podatnik poniesie srogą karę.
Uczciwe i jasno określone zasady gwarantują pokój
Sam fakt wprowadzenia wyżej wspomnianej klauzuli do polskiego prawa nie budzi jeszcze wielkich emocji. Prawdą bowiem jest, że podobne przepisy obowiązują również w innych krajach. Jeżeli klauzula zostałaby sformułowana po uprzednim przeprowadzeniu gruntownych analiz, mogłaby okazać się zarówno efektywna, jak i uczciwa wobec podatników.
Gdyby jej cel został jasno określony, a zastosowane w niej procedury byłyby sprawiedliwe dla podatników i co najważniejsze dla nich zrozumiałe, nie musielibyśmy się obawiać nadchodzących zmian w ordynacji. Czy jednak taka będzie klauzula obowiązująca w Polsce? Nie bez powodu wiele osób w to wątpi.
Mali przedsiębiorcy również pod lupą
Niepokój budzi wysokość progu „korzyści podatkowej”, który w razie przekroczenia będzie równać się zastosowaniu wspomnianej klauzuli. Rząd proponuje 100 tys. zł. Co to oznacza? Klauzula omijania opodatkowania nie dotknie, tak jak zapowiadano, jedynie wielkich koncernów, ale również niewielkie firmy. Co za tym idzie, prowadzenie firmy, będzie nieść ze sobą jeszcze większe ryzyko finansowego fiaska. Nie ma to, jak propagowanie przedsiębiorczości w polskim wydaniu…
Sprytny rząd zaproponował już nawet wysokość opłaty za wydanie opinii zabezpieczającej. To jedynie 20 tys. zł… Śmieszne pieniądze, prawda?
Nowa klauzula, nowe ciepłe stołki
Z tytułu wejścia w życie nowej klauzuli, rząd planuje powołać specjalną jednostkę, która ma rozpatrywać odwołania. Oczywiście rząd chcąc zaakcentować swoją troskę o dobro podatników, podkreśla, że odwołania te będą miały trafiać do osób obiektywnych, całkowicie niezwiązanych z decyzją, która zapadła w pierwszej instancji.
Pod wielkim znakiem zapytania stoi jednak ten obiektywizm i niezależność Rady ds. Przeciwdziałania Unikania Opodatkowania – nawet przedstawicieli nauki będzie powoływać bowiem sam minister finansów. Jeszcze do niedawna rada miała się w większości składać z przedstawicieli ministra i rządu.
Dzięki mglistym założeniom, nowa proponowana przez rząd klauzula zagwarantuje fiskusowi szerokie pole możliwości. Wystarczy, że organ podatkowy stwierdzi, że przedsiębiorca działał w sposób sztuczny w celu osiągnięcia korzyści i w sprzeczności do celu ustawy podatkowej, i już podatnik ma poważny problem. Wygląda więc na to, że bardzo dużo będzie po prostu zależeć od widzimisię organów podatkowych…